To stosować się do reguł stylistycznych czy nie?

Powyższy tytuł może sugerować odcinek poradnika pisarskiego, dlatego z góry uprzedzam, że to nie będzie wpis tego typu. W pisaniu jestem zbyt cienki, żeby mówić innym, jak mają się za to zabierać (chociaż jeśli ktoś też coś pisze i chciałby mi pokazać – z chęcią porobię za betę!). Tu chcę poruszyć sprawę, która mnie kiedyś nurtowała, a którą przypomniałem sobie tydzień temu po rozmowie z kolegą.

Trzeba Wam wiedzieć, że ów kolega i ja jesteśmy fanami twórczości Sapkowskiego, a zwłaszcza (w moim przypadku „tylko”) cyklu wiedźmińskiego. W pewnym momencie dyskusja zeszła się właśnie na styl AS-a, a konkretniej na elementy jego stylu, które mogą być uznane za kontrowersyjne.

Otóż – jeśli sami coś piszecie i pokazaliście swoje teksty ludziom, którzy mają na ten temat choć blade pojęcie, z pewnością zdajecie sobie sprawę, że stylistyka polska zawiera swoje reguły. Ich łamanie może nie dyskwalifikuje pisarza z miejsca, ale za to utrudnia płynność czytania tekstu, a w związku z tym może stanowić podstawę do zwrócenia takiemu amatorowi uwagi. Na pewno do reguł stylistycznych można zaliczyć unikanie powtórzeń (zwłaszcza jeśli wynikają z ubogiego języka autora), stosowanie zaimków osobowych najlepiej tylko tam, gdzie faktycznie są potrzebne, czy konsekwentne stylizowanie narracji/dialogów. Jeśli pisarz amator się do nich nie stosuje, zdaniem wyrobionych czytelników to znaczy, że nie zna podstaw pisania i że pewnie w takim wypadku jego tekst reprezentuje niski poziom.

To co powiecie na to, że Sapkowski i co poniektórzy inni pisarze łamią niektóre lub nawet wszystkie wyżej wymienione zasady? A mimo to czytelnicy często nie tylko tego nie punktują, ale, odnoszę wrażenie, wręcz w ogóle tego nie widzą.

Stwierdzenie to jest odważne jak na kogoś, kto nie ma wielkiego doświadczenia w pisaniu, ale spokojnie – nie chcę wycierać sobie gęby zawodowcami. To jak najbardziej można wyjaśnić. Otóż między takimi jak ja i zawodowcami jest jedna zasadnicza różnica: reprezentowany poziom. Po prostu.

Ale na czym ten poziom polega?

W tym momencie trzeba powiedzieć, że pisanie nie jest jedną umiejętnością, lecz całym ich zestawem. Gdybym miał proponować podział umiejętności, bez których pisarz nie może być uznany za dobrego, to bym wypisał:
– znajomość języka, w którym pisze się utwór, i poszczególnych rodzajów stylu;
– zdolność do (ciekawego) opowiadania historii;
– obycie kulturowe;
– doświadczenie życiowe;
– wiedza ogólna, zwłaszcza dotycząca tematu i realiów, które „dotyka” się w trakcie pisania;
– znajomość psychologii ludzkiej (jakoś przecież trzeba tworzyć wiarygodne postacie!).

Jeśli o czymś zapomniałem, jak najbardziej możecie dopisywać swoje propozycje.

Ale o co chodzi: przede wszystkim pisanie jest przedmiotem dziedzin nauk humanistycznych. Nie mówimy zatem o czymś, co łatwo uchwycić szkiełkiem i okiem, choć oczywiście nie jest to niemożliwe (gdyby było, to wszystkie zasady pisania należałoby hurtem wyrzucić do kosza). Jeśli czytamy prozę dla przyjemności, przede wszystkim szukamy opowieści, która nas wciągnie, a jeszcze lepiej – wywoła w nas określone emocje. Szukamy przeżycia. Zaryzykuję stwierdzenie, że dobre opanowanie wypisanych przeze mnie umiejętności sprawi, iż napisanie dobrej – i to dobrej przez duże „d” – prozy będzie gwarantowane.

Ich opanowanie oczywiście nie będzie łatwe. Ale nikt nie powiedział, że ma być.

Dobrzy pisarze zatem po prostu posiadają to nieuchwytne, abstrakcyjne „coś”, które sprawia, że potrafią przyciągnąć do swoich dzieł rzesze czytelników. To nie oznacza jednak, że nie należy do tego dążyć. Bo mimo wszystko owo nieuchwytne „coś” też jest wynikiem pewnych zmiennych, jak najbardziej możliwych do uchwycenia dla wytrwałego pisarza amatora.

Czy więc stosować się do reguł stylistycznych? W tym momencie zaprzeczę sobie nieco i stwierdzę, że warto, przynajmniej na początku drogi twórczej. Potem, kiedy już nabierze się doświadczenia, można kombinować. Bo wtedy pisarz ma większą pewność, że swoim dziełem zainteresuje czytelnika tak czy inaczej, tak że ten wybaczy mu pewne „niedociągnięcia”.

Zawodowcy przecież też jakoś zaczynali.

*  *  *

Następny wpis ukaże się 23 lipca.

2 myśli w temacie “To stosować się do reguł stylistycznych czy nie?

  1. crouschynca pisze:

    Co do podanej przez Ciebie listy, pomyślałam jeszcze o bogatej wyobraźni. Z jednej strony, to po części łączy się ze zdolnością opowiadania interesujących historii – trzeba przecież jakieś ciekawe pomysły mieć, by potem je przedstawić innym. Z drugiej, to, co się człowiekowi urodzi w głowie, wymaga dodatkowo odpowiedniego, tj. atrakcyjnego przekazania odbiorcom. A tu już potrzeba nie tylko wyobraźni.

    Polubienie

    1. knightmartius pisze:

      Nie jestem pewien, czy bogatej wyobraźni nie da się podpiąć chociażby pod wiedzę, doświadczenie życiowe i obycie kulturowe, bo teoretycznie nie bierze się ona sama z siebie. Ale fakt – jeśli ma się wizję opowieści oraz świata, w którym owa opowieść się toczy (w przypadku fantastyki), trzeba mieć wyobraźnię, żeby za nią nadążyć. Myślę więc, że można ją uznać za osobną umiejętność.

      Polubienie

Dodaj komentarz